Trzecia Strona Księżyca > Księżycowi Czarodzieje

Nosferatu

(1/5) > >>

November:
Wielu Słuchaczy Trzeciej Strony Księżyca pamięta Go dobrze....

Dziś gdyby był wśród Nas obchodziłby swoje 49 urodziny… Tomasz Beksiński, bo o nim mowa urodził się w Sanoku. Fascynacje muzyczne przejawiał już w wieku dwunastu lat. Niejeden meloman mógł tylko pozazdrościć mu bogatej płytoteki. Dzięki temu poznawał różne osobowości związane ze światem radia. Na antenie zadebiutował u Marka Niedźwieckiego w 1982 roku. Zaczynał w Programie II Polskiego Radia. Jednak Słuchacze zapamiętali i kojarzą Go z Programem Trzecim, w którym prowadził „Trójkę pod Księżycem” aż do grudnia 1999 roku. Swoją ostatnią audycję zakończył słowami: "To była ostatnia audycja w tym roku, a może ostatnia w ogóle..." Współpracował z muzycznym pismem „Teraz Rock".Tłumaczył piosenki, filmy o „Jamesie Bondzie”, a także twórczość Monty Pytona...

O niektórych ludziach mówi się, że smutek mają zapisany w genach. On do takich należał. Skłaniałbym się raczej do stwierdzenia, że to niesamowita głębia i świadomość...  Zapraszam do wyrażania wspomnień o Tomaszu i Jego audycjach. Jakby nie było w pewnym sensie pokrewnych Trzeciej Stronie Księżyca, a już na pewno kultowych... Nie tylko rocznica śmierci jest dobrym czasem do wspominania, także ten kończący się dzień, który był Jego świętem...

"Wszystkie te chwile przepadną w czasie,  jak łzy w deszczu"...

BloodyHell:
Nigdy nie miałem okazji słuchać audycji Tomasza na żywo, mimo to zdobyte nagrania po kilku latach od jego śmierci wywołały u mnie wiele emocji. Dzięki nim poznałem kawał dobrej muzyki. Wspomnę choćby o King Krimson, The Moody Blues, Marillion, Nick Cave, Peter Hammill, Roxy Music, White Door, Ultravox, This Mortal Coil, Yes, Peter Gabriel, Dead Can Dance, Deine Lakaien, Devil Doll, Lacrimosa... Również dzięki Nosferatu zainteresowałem się Monty Pythonem, poezją Poego, a dzisiaj czytam Miłość w czasach zarazy. Jednak przede wszystkim poznałem wspaniałego człowieka, jakich dzisiaj nie łatwo już spotkać w życiu: szczerego, żyjącego w zgodzie z samym sobą, wierzącego w prawdziwą miłość.

PS. Najsmutniejsze jest to, że wydaje się, iż Tomek miał sporo racji co do XXI wieku...

Sedzia Zgred:
Ojciec zaczarował mnie swoimi obrazami (zwłaszcza tymi z lat 70-tych) a syn muzyką i głosem. Dziś  już nie żyją >:(

zencooler:
Prawda, prawda i jeszcze raz prawda...

Tomek Beksiński był tą osobą, która sprawiła, że słuchanie radia było wielkim przeżyciem.
Tak wielkim, że czas płynął na wyczekiwaniu jego kolejnych audycji... Począwszy od odkrytej w latach osiemdziesiątych w PRII (jeszcze wtedy nie-klasycznej) audycji "Romantycy Muzyki Rockowej" poprzez jego audycje w PRIII.
Gdy jego audycja schodziła z anteny PRII miałem wrażenie, że już nigdy nie pojawi się nie tak porządnego i pięknego w radiu... Całe szczęście powrócił potem do PRIII do nocnych audycji, które stały się obowiązkowym programem dla miłośników Gotyku, Ethereal i klimatycznej muzyki. Mało kto potrafił tak pięknie tłumaczyć teksty i wyrażać wprost swoje opinie o muzyce...
Jego artykuł "Fin de Siecle", który ukazał się w Tylko Rock  jeszcze przed jego śmiercią pokazał prawdę o dzisiejszej sztuce. Gorzką prawdę, którą całe szczęście niektórzy artyści próbują przewalczyć tworząc dzieła wymykające się współczesnemu chłamowi.
"Skończyła się telewizja (reklamy różnych elegancko opakowanych gówienek co chwila gwałcą nasze oczy i uszy). Skończyła się muzyka (łomoty, zgrzyty, bełkot). Moda przyprawia o dreszcz grozy i obrzydzenia (gwoździe w nosie)
(...)
Nie ma już miłości. Przegrywa z techniką albo zoofilią. Skończyły się bezpieczne spacery po mieście i osiedlu..."
Będzie na zawsze żył w mojej pamięci i będzie zza grobu uczył tego jak dostrzegać to co piękne w muzyce i filmie...

Z księżycowymi uściskami!

piotrek:
Dla mnie Beksiński to niewątpliwie osobowość. Ale był to rownież człowiek chory i niestety odbijało się to na jego pracy. W latach 80-tych poszukiwał, zaskakiwał ale pod koniec życia muzyka którą prezentował nie była już taka odkrywcza. Wychodziło wiele ciekawych płyt o których nawet nie wspomniał. Pozostał sposób prezentacji muzyki, bardzo sugestywny i powolne coraz bardziej widoczne zamykanie się w sobie. Szkoda człowieka, osobowości, potrafił wytworzyć niepowtarzalny kontakt ze słuchaczem a chyba mało kto tak potrafi. Niemniej jednak muzycznie nie potrafił mnie juz zainteresować pod koniec lat 90-tych. Ale zawsze będę Tomka ciepło wspominał.   

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej