Nigdy nie miałem okazji słuchać audycji Tomasza na żywo, mimo to zdobyte nagrania po kilku latach od jego śmierci wywołały u mnie wiele emocji. Dzięki nim poznałem kawał dobrej muzyki. Wspomnę choćby o King Krimson, The Moody Blues, Marillion, Nick Cave, Peter Hammill, Roxy Music, White Door, Ultravox, This Mortal Coil, Yes, Peter Gabriel, Dead Can Dance, Deine Lakaien, Devil Doll, Lacrimosa... Również dzięki Nosferatu zainteresowałem się Monty Pythonem, poezją Poego, a dzisiaj czytam Miłość w czasach zarazy. Jednak przede wszystkim poznałem wspaniałego człowieka, jakich dzisiaj nie łatwo już spotkać w życiu: szczerego, żyjącego w zgodzie z samym sobą, wierzącego w prawdziwą miłość.
PS. Najsmutniejsze jest to, że wydaje się, iż Tomek miał sporo racji co do XXI wieku...