Tutaj miała być relacja z koncert The Cure mojego autorstwa .. Miała..
Ale... Jakiekolwiek próby opisania tego fenomenalnego wydarzenia kończą się fjaskiem.. O ile przed koncertem "świrowałam" jak to niektórzy określali na punkcie The Cure to po zawładnęli mną całkowicie.. Jestem chora na chorobę zwaną THE CURE ...
Mimo, iż mam zastrzeżenia co do set listy.. Nagłośnienia.. I takich tam.. To całokształ po prsostu REWELACJA..
Czuję niedosyt, ale to dobrze, bo już dziś nie potrafię się doczekać następnego koncertu... Mam nadzieję, tylko, że Panowie nie pozwolą mi uschnąć z tęsknoty i szybko wrócą...
Dzięki temu koncertowi do kultu głosu Roberta doszedł kult Jego Oczu.. A słuchanie utworów nabrało innego znaczenia..
Tylko jak teraz wrócić do rzeczywistości.. Z Curowego świata.... ? ? ? ?..........